Unia Europejska - Projekty
Strona główna/Aktualności/Stan wojenny we wspomnieniach naszych bliskich

Stan wojenny we wspomnieniach naszych bliskich

15 Listopada 2021
Stan wojenny we wspomnieniach naszych bliskich

Jednym z działań realizowanych przez szkoły biorące udział w projekcie „Gdy gaśnie pamięć ludzka dalej mówią kamienie - 13.12.1981 - Pamiętamy!” jest udział szkoły w co najmniej jednym konkursie. Uczniowie naszej szkoły wzięli udział w 2 konkursach „Tropiciele historii - poszukiwanie ludzi SOLIDARNOŚCI” i „Stan wojenny we wspomnieniach naszych bliskich”. Idąc za myślą Józefa Piłsudskiego ”Ten kto nie szanuje i nie ceni swej przeszłości nie jest godzien szacunku teraźniejszości ani prawa do przyszłości”  ten drugi miał formę zadania domowego z języka polskiego. I należy przyznać, że było to dobre rozwiązanie. Uczniowie klas siódmych i ósmych mieli za zadanie porozmawiać z bliskimi o nie tak odległych czasach stanu wojennego. Nieodległych, ale dla nich nieznanych, bo przecież nie było ich jeszcze na świecie. W wielu pracach pojawiały się ogólnie znane fakty, takie jak: przemówienie generała Wojciecha Jaruzelskiego zamiast „Teleranka”, godzina milicyjna, represje, czołgi na ulicach, przepustki, internowania, ZOMO, ORMO, „koksiaki” czy kartki na żywność. Jednak nieocenionym walorem tych prac były bardzo osobiste wspomnienia mówiące o mało znanych wydarzeniach, jak chociażby takich:

„Moja babcia i dziadek mieszkali w Czechosłowacji. Byli już w podeszłym wieku, przed stanem wojennym jeździłam do nich, by pomóc im w gospodarstwie oraz w porządkach domowych, robiłam im zakupy, woziłam do lekarza, gdyż mieszkali sami, bo cała ich rodzina mieszkała w Polsce. Oni też kiedyś mieszkali w Polsce obok rzeki, ale kiedy była regulacja granicy, to rzeka Piotrówka oddzieliła Polskę od Czechosłowacji. Zbliżały się Święta Bożego Narodzenia, nie mieliśmy z nimi żadnego kontaktu. Złożyliśmy w Urzędzie Gminy dokumenty, aby dostać przepustki, by móc przekroczyć granicę, ale bardzo się to przeciągało. Rozpacz moja była ogromna, bardzo martwiłam się o moich dziadków, jak oni sobie sami poradzą, jak to przeżyją. Nie wiedzieliśmy, co u nich się dzieje, czy są zdrowi. Wraz z moimi rodzicami wpadliśmy na pomysł, aby pójść ku rzece, bo dom moich dziadków znajdował się zaledwie kilkanaście metrów od niej i dziadkowie przez okna z domu widzieli, jak ktoś chodzi po polskiej stronie, ale bardzo baliśmy się, gdyż wojsko pilnowało granicy. Żeby dojść do granicy, musieliśmy przejść przez zasypane śniegiem pola, na których zostawały ślady naszych butów i byliśmy przerażeni, że jak spotka nas wojsko, to nas aresztują. Szczęśliwie dotarliśmy do granicy i zaczęliśmy wymachiwać rękami, szalami, żeby dziadkowie nas zauważyli. Udało się! Dziadkowie po pas w śniegu przyszli ku rzece. Nikt nie umiał wymówić ani słowa, wszyscy płakaliśmy, dziadkowie na szczęście byli zdrowi, sąsiedzi się nimi zaopiekowali. Przekazaliśmy im wiadomość, że czekamy na przepustki, ale że do świąt ich chyba nie otrzymamy.”(Wspomnienia zebrane przez Julię)

„Widzisz, Aniu, do pracy do Jastrzębia musiałam dotrzeć piechotą - ze łzami w oczach dodała moja babcia. Dziadek twój przeżył chwilę grozy, kiedy wiosną poszedł z twoja 5-letnią mamą na bazie do lasku obok granicy państwa. Został zatrzymany przez wojsko, wówczas okazało się, że zapomniał dokumentów. Przed aresztowaniem dziadka uchronił płacz twojej mamy. Jeden z żołnierzy przyprowadził ich do domu.(Ania „Wspomnienia spod lady babci Wiesi”)

„Rozpętała się bitwa. Było to 15-tego - dzień wypłaty, na cechowni w głównym budynku kopalni rozbito kasy, wybito okna, bito ludzi. Zemdlał jeden z kolegów, wraz z innym pomogliśmy mu uciec.”(Wspomnienia zebrane przez Jakuba)

- Co najbardziej utkwiło Ci w pamięci z tamtego okresu ?

- Moment, który do dziś wspominam z ogromnym wzruszeniem, to ten, gdy wszyscy górnicy jednym chórem śpiewaliśmy nasz hymn narodowy, stojąc na wprost wojska. Pamiętam też ogromny trzask tłuczonych szyb, gdy wtargnęło wojsko i oddziały ZOMO.”( Rozmowa Natalii z dziadkiem Eugeniuszem)

„Nawet na wesele musieliśmy mieć listę gości zaakceptowaną przez urząd gminy. Zaplanowany ślub się odbył, jednak impreza weselna miała miejsce w domu, bo nie było zgody na zabawę w lokalu.(…) Mnie najbardziej utkwiło w pamięci takie zdarzenie, kiedy wracając z ,,zolyt” od babci, przekroczyłem nieco godzinę milicyjną, bo była 22:03 i musiałem uciekać przed patrolem wojskowym. Teraz się z tego śmieję, ale wtedy do śmiechu mi nie było.” (Wspomnienia dziadka Tomka)

„Ślub był 28 grudnia 1981 roku, a wesele z ograniczoną liczbą osób. Musiałam załatwiać dla siebie i gości przepustki, gdyż byliśmy spoza strefy nadgranicznej. Przyjęcie weselne było w Skrzyszowie, w domu Twojego dziadka i musiało być zgłoszone do straży granicznej. Wyobraź sobie, że wojsko uzbrojone w karabiny przyszło na kontrolę. Tak bardzo się wtedy bałam…” („Po moich urodzinach” rozmowa Weroniki z babcią Marysią)

„W okresie stanu wojennego dziadek dowiedział się o ciężkiej chorobie swojego ojca, który mieszkał w Katowicach i leżał w szpitalu. Chcąc pojechać do szpitala, trzeba było mieć  przepustki z Wodzisławia. W czasie drogi do Katowic kilkakrotnie musieli dziadkowie okazywać dowody osobiste i przepustki. W odwiedzinach towarzyszyły dziadkom ich córki, ciocia Agnieszka, która miała wtedy 9 lat  i moja mam Małgorzata, która miała 4 lata. Bardzo przeżyły tę podróż, wręcz bały się tych kontroli  drogowych, żołnierzy w mundurach, czołgów stojących na poboczach głównych dróg. 1 lutego 1982 roku dziadek dostał wiadomość o śmierci swojego ojca. Trzeba było ponownie załatwiać przepustki, aby móc pojechać na pogrzeb. Chcąc powiadomić rodzinę o pogrzebie, potrzebny był akt zgonu. Nawet chcąc nadać telegram, niezbędny był akt zgonu, a do nadania telegramu były wyznaczone placówki pocztowe w Katowicach” (Wspomnienia dziadka Karola - Bartek)

Z okien bloku, w którym mieszkałam, widziałam zmierzające w stronę kopalni "Manifest Lipcowy" czołgi i wojskowe pojazdy opancerzone. Baliśmy się, bo zdawaliśmy sobie sprawę, że górnicy nie mają żadnych szans i znajdują się na straconej pozycji. Sytuacja była bardzo poważna. Pamiętam, że to był bardzo smutny i trudny dla wszystkich czas. Zbliżało się Boże Narodzenie, którym trudno się było cieszyć, gdy wokół tyle rodzin żyło w strachu o los swoich bliskich.” (Alicja na podstawie rozmowy z babcią Eugenią)

Na skrzyżowaniach dróg stali żołnierze. Na ulicy Jastrzębskiej niedaleko domu twojej prababci stał  opancerzony transporter zwany  SKOT. Była zima, żołnierze i milicja grzali się przy koksownikach opalanych koksem, wszędzie były kontrole.(…) Na naszej kopalni „1 Maja” zawiązały się dwa obozy. Jedna grupa to garstka pracowników popierających władze, która miała siedzibę w tzw. „białym domku” poza kopalnią. Drugą grupę stanowiło około 90% załogi, która została na terenie zakładu.(…)

Strajk przerodził się w okupacyjny. Pracownik, który przekroczył bramę wejściową na kopalnię, nie mógł wrócić do domu. Cechownia i pomieszczenia łaźni przekształciły się w sypialnie. Bliscy górników do bramy donosili im posiłki. W kopalni prowadzono tylko prace niezbędne dla zapewnienia bezpieczeństwa. Nad zakładem latał  helikopter monitorujący teren kopalni. Wśród strajkujących pojawiał się strach, napięcie i stan niepewności o przyszłość.” (Wspomnienia dziadka Filipa)

Uczniowie poznali wydarzenia stanu wojennego z perspektywy swoich bliskich, dzięki czemu łatwiej im będzie teraz zrozumieć historię, spędzili czas z dziadkami a przede wszystkim tak, jak powiedział T. H. wnuczce Emilii  „Dzięki temu też mogłem się wspomnieniami podzielić z moją wnuczką. W ten sposób przetrwają jeszcze przynajmniej jakiś czas...”. Tak naprawdę o to w tym mającym formę zadania, konkursie, chodziło, żeby nie zapomnieć o tych wydarzeniach i żeby je utrwalić dla następnych pokoleń. Ale jednocześnie to ostrzeżenie, „obyśmy nigdy nie musieli być świadkami i uczestnikami podobnych”. (T.H) „Był to okres trudny, pełen nowych doświadczeń, chaosu i niepokoju. Widzisz wnusiu, ja już przeżyłem wojnę, przeżyłem stan wojenny, a teraz znowu żyjemy w czasach niespokojnych i  niepewnych, kiedy naszym światem, już nie tylko Polską, zawładnęła pandemia koronawirusa. Takie wydarzenia uczą człowieka pokory, zadumy. Sprawiają, że dziękujemy Bogu  za każdy nowy dzień. Trzeba doceniać wszystko i wszystkich, nawet najmniejsze szczegóły.”(Dziadek do Nicole)

 

Plakat nt Stanu Wojennego we wsponieniachIwona Brudny

do góry